Domowa pielęgnacja

Wizyty u kosmetologa – bez względu na to czy są bardziej czy mniej systematyczne – nie są codzienne i nie zastąpią domowej pielęgnacji.

To przede wszystkim  sobie zawdzięczasz utrzymanie dobrej kondycji swojej skóry. Dbaj o nią prawidłowo! Codzienna pielęgnacja domowa jest co najmniej połową sukcesu zdrowej i pełnej blasku skóry. Prawidłowa, codzienna rutyna jest w stanie przywrócić odpowiedni poziom nawilżenia i stopień sprężystości. Jest kilka uniwersalnych zasad, które należy przestrzegać bez względu na wiek i rodzaj cery:

 

DEMAKIJAŻ

Pamiętaj, że mycie twarzy jest tak samo ważne, jak dostarczanie składników aktywnych w postaci różnych kosmetyków. Tylko czysta skóra jest gotowa na przyjęcie całego bogactwa, które chcesz jej zaproponować. I nawet najwspanialsze bogactwo nie będzie skuteczne, jeśli skóra nie zostanie odpowiednio przygotowana. W tym celu należy stosować delikatne preparaty przeznaczone do pielęgnacji twarzy, nie tylko bez SLS/SLES-ów, ale też bez soli kwasów tłuszczowych (czyli prościej – mydeł). Unikaj tarcia buzi wacikami kosmetycznymi, zmywaj ją przy użyciu wody i na koniec pamiętaj zawsze o toniku, który nie ma właściwości czyszczących, ale jego rola jest równie ważna – to on przywraca naturalne pH skóry. Dzięki temu skóra nie będzie przesuszona, pozbawiona naturalnej mikroflory, czy warstwy hydrolipidowej. W efekcie (paradoksalnie) nie będzie się też „świecić”, czyli innymi słowy nadmiernie przetłuszczać.

SKŁADNIKI AKTYWNE

Czasami mniej oznacza więcej – to złota zasada którą warto stosować również w pielęgnacji domowej. Zbyt duża ilość preparatów różnych linii kosmetycznych może nie tylko „nie działać”, z uwagi na problemy z dotarciem do skóry właściwej, ale przeszkadzać sobie nawzajem, wchodząc w reakcje krzyżowe. Dobrze jeśli produkty są odpowiednio dopasowane do naszego rodzaju cery i wycelowane w problem, z którym chcemy walczyć. Należy mieć na uwadze, że niektóre produkty kosmetyczne -jak choćby maski czy kosmetyki złuszczające nie powinny być stosowane zbyt często, żeby nie „przestymulować” skóry, lub nie naruszyć jej bariery lipidowej. Warto wiedzieć, że skóra posiada swój dobowy rytm i -o ile w dzień jest nastawiona na walkę z czynnikami zewnętrznymi – o tyle w nocy uruchamia wszystkie pokłady do samoregeneracji.

PEELINGI

Byle nie często i byle nie mocne. Te mocne zostawmy kosmetologom (o ile nie ma przeciwwskazań do ich wykonania). Domowej pielęgnacji najlepiej służą peelingi enzymatyczne, które można wykonywać nawet co 3-4 dni (zależnie od produktu i od rodzaju skóry). Ich zadaniem jest rozluźnienie połączeń między korneocytami (tj. martwymi komórkami naskórka), poprawa przepuszczalności i mirkozłuszczenie na poziomie warstwy rogowej.

MARKETINGOWE PUŁAPKI

Zapomnijmy, że produkty drogeryjne, czy nawet apteczne są w stanie silnie działać przeciwstarzeniowo, napinająco i ujędrniająco. Wiele komponentów jak choćby koenzym Q10, kwas hialuronowy, kolagen, peptydy nie przenikają głęboko z uwagi na zbyt dużą cząsteczkę. W efekcie widzimy wygładzenie skóry, ale jest to mechanizm czystko marketingowy, ponieważ „wygładzenie” nie wpływa na strukturę skóry, a zaledwie na jej powierzchniową warstwę. Dlaczego kremy gabinetowe są o wiele droższe od tych sklepowych? A no właśnie dlatego, że działają, a to działanie poparte jest badaniami in vivo i in vitro. Składniki aktywne są często biotechnologicznie preparowane, lub pozyskiwane z odpowiednio wyselekcjonowanych złóż i umieszczane w nano-nośnikach, co podnosi cenę na etapie produkcji. W zamian otrzymujemy gwarancję faktycznych efektów.

HOLISTYCZNE PODEJŚCIE

Pielęgnacja tylko w niewielkim procencie dotyczy sfery zewnętrznej, mimo że (paradoksalnie) to jej przypisujemy największą rolę i koncentrację naszej uwagi, czasu i pieniędzy. Tym czasem dobrze funkcjonująca skóra to (w dużym uproszczeniu): harmonia hormonalna i prawidłowa praca układu trawiennego. To także: zbilansowana dieta, ruch (w tym na świeżym powietrzu), odpowiednie nawodnienie, 6-8 godzin snu i jak najmniej stresu. I nie zapominajmy o wiodącej roli biologii – czyli zwyczajnie o naszych genach, to one zaprogramowały nam tempo starzenia.